Podstawowymi elementami rzeczonej instalacji są igłofiltry, którym zawdzięcza swą nazwę, połączony z nimi nadziemnie rurociąg kolektora ssącego, a także agregat pompowy, którego zadaniem jest wytwarzanie podciśnienia umożliwiającego odciągnięcie wody z gruntu. –Warunkiem sprawnego funkcjonowania takiej instalacji jest wobec tego oczywiście jej szczelność – zaznacza ekspert z firmy GEOTEST.
Wprowadzanie igłofiltrów w podłoże
W zależności od zastanych warunków, a także projektu odwodnienia igłofiltry umieszcza się w odległości wynoszącej mniej więcej metr od siebie, po jednej lub po dwóch stronach wykopów. Przeprowadza się to zazwyczaj metodą wpłukiwania, polegającą na użyciu silnego strumienia wody pod wysokim ciśnieniem, co umożliwia ulokowanie w podłożu specjalnych rur. Po odłączeniu węży wpłukujących do każdej rury wprowadza się igłofiltr. Kiedy zaś igłofiltry znajdują się już w gruncie, rury są usuwane.
Igłofiltry wprowadzane są w podłoże na głębokość o 1-2 m większą niż ta, na którą chcemy obniżyć poziom wody gruntowej. Z reguły oznacza to jakieś 4-6 m, choć spotkać można też piętrowe instalacje odwadniające, sięgające nawet kilkudziesięciu metrów. Średnica igłofiltra osiąga maksymalnie 100 mm, nic więc dziwnego, że przy jego długości nasuwa się skojarzenie z cienką igłą – stąd właśnie nazwa.
Sprawne usuwanie wody
Umieszczone w gruncie igłofiltry, jak już wspomniano, podłącza się do kolektora ssącego. Ciąg kolektorów natomiast podłączony zostaje do agregatu pompowego, którego działanie pozwala odessać wodę z gleby. Woda ta jest odprowadzana następnie rurociągiem tudzież wężem zrzutowym na bezpieczną odległość.
W związku z tendencją wypływania wód gruntowych ku górze odwadnianie wykopów z użyciem agregatu igłofiltrowego powinno mieć miejsce przez cały czas trwania robót. Warto jednak na koniec wspomnieć, że dzięki tej technice możliwe jest także ogólne odwodnienie gleby, np. po to, aby zwiększyć stabilność podłoża i zminimalizować ryzyko ewentualnych obsunięć gruntu.